"Była raz wdowa, trzech synów miała. Kochała wszystkich trzech. Dwaj - to mądrale, żyli statecznie. Trzeci - o trzecim wspominać śmiech! Bo cóż, że w polu, bo cóż, że w chacie zrobił ochoczo, co zrobić miał, jeśli o każdej swobodnej chwili nic - tylko śpiewał! Śpiewał i grał! Ten brat najstarszy kupcem był w mieście. Do grosza zbierał grosz. Drugi brat, średni, urząd miał ważny i też mu pęczniał trzos. Patrzyli z góry na najmłodszego. Mówili: - Głupiś ty! Siedzisz w tej wiosce, w biedzie i trosce - rób to, co my: zbieraj majątek, budź zazdrość w ludziach, w górę się pnij! Nie w ciemię bity, zbieraj zaszczyty, pusz się i ty..."