– Pięknie to, moje dziecko, że matce chcesz ulżyć i rodzeństwu dopomóc. Rad bym ja więc coś dla ciebie uczynić, ale u mnie, starego, roboty nijakiej nie ma… Chyba, że któraś z moich czterech córek przyjedzie. Każda z nich gospodarstwo ma setne, to im rąk do pracy potrzeba. Poczekajże na nie tutaj u mnie w chacie. Żeby ci się nie nudziło przez okno możesz powyglądać.
Podziękowawszy staruszkowi za wszystko usiadła Maryś na ławeczce pod oknem i przez szybki wygląda. Wygląda i dziwuje się. Bo i jakże się nie dziwować, skoro przez małe okienko cały, caluśki świat widać jak na dłoni. Widać oto wszystkie lasy czubami drzew kołyszące, wszystkie drogi przez pola biegnące, wszystkie rzeki płynące do morza, i wsie ciche i gwarne miasta widać, i dokoła niebo z chmurami wędrującymi wśród gwiazd. i księżyc blady, zamyślony, i słonko radośnie, ciepło uśmiechnięte.
Podziękowawszy staruszkowi za wszystko usiadła Maryś na ławeczce pod oknem i przez szybki wygląda. Wygląda i dziwuje się. Bo i jakże się nie dziwować, skoro przez małe okienko cały, caluśki świat widać jak na dłoni. Widać oto wszystkie lasy czubami drzew kołyszące, wszystkie drogi przez pola biegnące, wszystkie rzeki płynące do morza, i wsie ciche i gwarne miasta widać, i dokoła niebo z chmurami wędrującymi wśród gwiazd. i księżyc blady, zamyślony, i słonko radośnie, ciepło uśmiechnięte.
Patrzy Marysia na te dziwy, patrzy i napatrzyć się nie może.
– Że też to wszystko przez takie okienko w chacie widzieć można – dziwuje się – chyba że ta chata jakaś cudowna, a i gospodarz jej nie zwyczajny człowiek. Ale nie miała dziewczyna czasu dłużej nad tym się głowić, bo oto starzec klasnął w ręce ucieszony…
– Że też to wszystko przez takie okienko w chacie widzieć można – dziwuje się – chyba że ta chata jakaś cudowna, a i gospodarz jej nie zwyczajny człowiek. Ale nie miała dziewczyna czasu dłużej nad tym się głowić, bo oto starzec klasnął w ręce ucieszony…