Macierzyństwo potrafi powalić na kolana nawet najtrwalsze zawodniczki. Podobno. Tak słyszałam… Jeszcze więcej słyszałam (a w zasadzie czytałam) na temat zmian, jakie zachodzą w świadomości matek, gdy ich pociechy pojawią się na świecie. Mocno zachęcona tytułem, okładką i krótkim opisem wydawcy z zapałem sięgnęłam po książkę „Nocne czuwanie„, po której spodziewałam się sennej historii z delikatnym cieniem zagadki. Dostałam znacznie więcej!
OPOWIEŚĆ O CODZIENNOŚCI
Wyspa Colsay to malutka wysepka położona w Szkocji (dokładniej, jest częścią Szetlandów), oddalona ponad 700 mil od Londynu. Całkiem daleko, jednak jeśli do odległości dodamy brak cywilizacji (nie ma tam zasięgu, sklepów, sąsiadów) miejsce wydaje się jeszcze bardziej nieprzyjazne.
Anna Bennet jest doktorem historii, pisze książkę, ale przede wszystkim jest matką dwóch chłopców i żoną doktora (prawie profesora) Gilesa Cassinghama. Historia Anny i jej najbliższych jest opowieścią o codzienności. A codzienność bywa trudna, szczególnie, jeśli wymaga połączenia wielu ról. Plan przeprowadzki na wyspę w celu spokojnego napisania książki nie wypalił – mały Moth absorbuje cały czas i uwagę swojej mamy, która nie może liczyć na pomoc starszego syna (bo jest jeszcze dzieckiem) oraz męża (bo całymi dniami liczy kolonię zagrożonych wyginięciem ptaków). Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy pewnego dnia Anna i jej postanawiają zasadzi...