„Nie trzeba było żadnych tragedii – po prostu czasem wydawało się, że wszystko tonie we mgle i nie widać już żadnej drogi. Wtedy nadchodził czas kryjówki.” „Każda żywa istota ma prawo do kryjówki.”
Debiutancka powieść Eugenii Kuzniecowej przenosi nas na ukraińską prowincję, do starego domu blisko stuletniej babki Teodory. Właśnie to miejsce Lilka, Mijka i Marta – bohaterki powieści, wnuczki Teodory, stojące przed trudnymi, życiowymi wyborami (Lilka i Marta) i przygotowujące się do wielkich zmian (Marta) wybrały na swoją letnią kryjówkę. Pragnąc schronić się przed światem, zrobić sobie przerwę od życia, wracają do domu, do miejsca, które niczym człowiek – przygarnie i da ukojenie, w którym czują się bezpieczne i szczęśliwe. W starej, wymagającej napraw chacie pośród krzaków dzikich malin nie szukają rozwiązania swoich problemów, mówią o nich niewiele, jakby mimochodem. Pragną na chwilę przystanąć, spojrzeć na życie z innej perspektywy, nabrać dystansu i pewności siebie. Łakną bycia razem, bliskości, ciepła, troski i zrozumienia.
„Nim dojrzeją maliny” to pachnąca latem opowieść o powrotach do ukochanych miejsc i osób. O szczęściu zaklętym w drobiazgach i radości z bycia razem, tu i teraz. To piękna, otulająca historia o potrzebie przynależności i sile rodzinnych więzów. Autorka z czułością portretuje wielopokoleniową, patchworkową rodzinę, w której dominują silne, niezależne i odważne kobiety. Otwarcie pisze o blaskach i cienia...