Kochanie, jak damy na imię naszej córce? DRZWI – to takie urocze imię!
Pewnego dnia Richard Mayhew postanawia zrobić coś, co zaprzecza całkowicie jego zwyczajom i naturze. Postanawia… sprzeciwić się swojej narzeczonej. Szaleniec, zupełnie mu odbiło! Powodem tego niecodziennego zjawiska jest napotkana przypadkiem tajemnicza, ranna dziewczyna, którą zabiera do domu, aby jej pomóc. Richard w swoich najczarniejszych koszmarach nie spodziewał się, jakie będą konsekwencje tego szlachetnego postępku. I nie mówię tu tylko o gniewie narzeczonej.
Londyn Upside Down? A dlaczego nie, Gaiman pisał o tym, zanim to było modne :) Całkiem ciekawe towarzystwo mają w tym Londynie Pod, taki markiz de Carabas to największy skurczybyk w całym mieście, pan Vandemar i pan Croup dają się wynająć do najczarniejszej roboty i wykonują ją śpiewająco, a Drzwi okaże się kluczem do całej zagadki. W końcu tak urocze imię nie mogło być przypadkiem :) Chyba nie zostanę wielką fanką Gaimana, ale nawet nieźle się bawiłam czytając.