Streszczenie by ja: Tomin Hayworth nade wszystko pragnie lady Avaline Panshawe-Trensham oraz tego co sobą reprezentuje: ziemi Blandford Hall i koneksji z socjetą. Od wymarzonego celu dzieli go tylko mąż lady. Hayworth zaryzykuje wszystkim co posiada, by udowodnić, że cudem odnaleziony syn księcia Covdena to knajak i oszust, który ukradł tożsamość zaginionego lorda. Wiele do powiedzenia może mieć w tej mistyfikacji Aidan Roswell, ale czy zechce coś powiedzieć - to już inny kłopot.
Spodobał mi się motyw tej miłosnej opowieści: poruszający, chwytający za serducho. Oryginalny i mało sklepany wnosi w zastały światek harlequinów powiew świeżości. Owszem, Scott miejscami rozpisuje się długo i szeroko a bywa, że otwarcie przynudza, strzela też sobie sama do bramki ( w rozdziale pierwszym opisuje włosy Fortisa jako czarne, by w rozdziale drugim "były raczej w kolorze jasnego brązu", jednakowoż w ogólnym rozrachunku "Niezawodna intuicja lady Avaline" to romans esencjonalny i smakowity. Jeden z lepszych spośród tych, które miałam okazję poczytać.
Podoba mi się tłumaczenie Anny Pietraszewskiej. Nie jest wolne od anglicyzmów, lecz wygląda i czyta się dobrze. Smutkiem natomiast napełnia mnie myśl, że jest to także najlepiej opracowana pozycja z serii HRH w tym roku. Dlaczego? Redaktor serii dała się poznać jako ktoś, dla kogo zawodowy profesjonalizm to sugestia. Pozycje, których redakcję firmuje swoim nazwiskiem roją się od takiej ilości kiksów maści wszelakiej, że tych d...