Przeczytane
Dentystka też baba czyli trochę romansideł i ckliwych historii
"Profesor nie mówił tym razem o anemiach, tylko o krwotokach i wysiękach, używając przy tym słów tak długich i trudnych jak cytostatyki czy trombocytopenia".
Dobrze, że Betty Neels nie słyszała o keratocyście, sequestrectomii, kokcydioidomikozie, chorobie Abta-Letterera-Siwego o przyjemnej łacińskiej nazwie reticuloendotheliosis haemorrhagica chronica, czy o złamaniu jarzmowo-szczękowo-oczodołowym (fracturae zygomaticomaxilloorbitales) :D Po intensywnej nauce anatomii długie i niezrozumiałe wyrazy przestają robić jakiekolwiek wrażenie ;)
Już pomijając schemat stosowany przez autorkę (szara myszka + przystojny lekarz) to "Niespodzianka dla Julie" była po prostu nudna. Nie spodziewałam się oszałamiających zwrotów akcji, ale ileż można czytać o przepisywaniu papierków dla pana profesora van der Driesmy. Rodzinka Julie też mnie denerwowała, zabrakło w tej historii uroku, który w innych książkach autorki był i był ich największą zaletą. Sekretarka Julie to strasznie bezbarwna dziewucha, a że takich mimoz nie znoszę - zupełnie nie mogłam się do niej przekonać.