Recenzję rozpocznę nietypowo. Otóż, moja mama jest osobą, która zazwyczaj mówi to, co myśli. Bezpośrednio, często bez zastanowienia i wyczucia czy ktoś ma tendencje do obrażania się, czy spokojnie reaguje na uwagi pod swoim adresem. Nierzadko też mama mówi wprost to, co inni myślą, ale brak im odwagi. Ci, którzy mamę znają, przyjmują jej uwagi jako coś naturalnego. Zdarza się jednak, że trafiają się osoby oburzone tym, że można wyrażać opinie w sposób tak bezpośredni. Niektórzy pytają mnie też, dlaczego nie mam tej cechy swojej rodzicielki, a bardziej "dupowatość" ojca. Nawiasem dodam, że rodzice doskonale się uzupełniają i dobrze im razem od ponad pięćdziesięciu dwóch lat. Dlaczego to piszę? A dlatego, że Marię Czubaszek zawsze postrzegałam, jako osobę, która nie boi się wyrażać własnego zdania i dlatego chętnie sięgnęłam po jej książkę "Nienanchalna z urody".
Czy to autobiografia, czy zbiór luźnych myśli - to każdy oceni sobie sam. Dla mnie to swego rodzaju rozliczenie się z samą sobą, pokazanie motywów pewnych działań, udzielenie odpowiedzi na różne pytania. Przemierzając swoje życie, ale nie z zanudzaniem szczegółami i szczególikami, ale ukazywaniem ważnych subiektywnie faktów, Maria Czubaszek wyraża swoje zdanie na wiele tematów. Mamy tutaj zatem m. in. nieśmiertelną miłość, małżeństwo, rodzicielstwo (bardziej macierzyństwo), przyjaźń, relacje siostrzane, pracę na etacie i bycie wolnym strzelcem, sprawy kulinarne, własne umiejętności i kompetencje zmieniające się wraz z postępem technologicznym, urywki z życia radiowego i dziennikarskiego, krótkie uwagi na temat pewnych nazwisk (tych na tak i tych na nie), wreszcie religię i politykę. W tym wszystkim przebija ogromna szczerość autorki (relacje z siostrą to najlepszy tego przykład) i dystans do samej siebie. Brak w książce idealizowania własnej osoby, ale prostolinijność w pokazywaniu nie tyle własnych wad, co nieumiejętności. Maria Czubaszek ujęła mnie poczuciem humoru, nierzadko przenikniętym sarkazmem, często żalem, wiele razy prawdą. Jej trafne spostrzeżenia na wiele tematów i uwagi o otaczającym nas świecie to bardzo często poglądy wielu ludzi, ale nie wszyscy mają odwagę głośno je wypowiadać. Dlaczego? Bo odbiegają od utartych kanonów, od lat przyjętych wzorców. Dlatego też Maria Czubaszek często postrzegana była jako skandalistka, o czym sama zresztą pisze: Nie mogę pojąć, dlaczego jestem określana tym mianem. Ja po prostu nie lubię przeciętności i ni mam ochoty podporządkowywać się sztywnym regułom. Dlatego głośno mówię to, co myślę, i nie boję się konsekwencji. Problem tkwi w tym, że Polacy są społeczeństwem tradycyjnym, zamkniętym w pewnych stereotypach i przyzwyczajonym do normalności w jej negatywnym znaczeniu. Wszystko, co nie jest przeciętne, co się wybija, jest nieakceptowane. Nie wykluczam, że to aura skandalu powoduje, że ludzie przychodzą pooglądać mnie i posłuchać, bo liczą, że coś chlapnę. A przecież ja tylko mówię głośno to, co myślą inni.
"Nienachalna z urody" to pamiętnik nie-pamiętnik, wspomnienia, autobiografia, zapiski o sobie - odważne, bo odsłaniające wiele, ale nie gloryfikujące autorki. Książkę czyta się przyjemnie, zwłaszcza że jest uzupełniona tekstami z twórczości satyrycznej autorki. I tylko raz poczułam pewien zgrzyt, otóż autorka pisze: Rozumiem, że politycy są zaangażowani, natomiast artyści nie powinni dawać się wciągać w takie rzeczy. Po czym gdzieś tam dalej nieco rozprawia o polityce - popierając i negując. To taki mały cień na tej książce. I jeszcze kilka powtórzeń, jakby redaktorka tego nie zauważyła...