Osoba Joanny Langefeld przewija się chociażby w „Dymach z Birkenau”. Seweryna Szmaglewska przebywała w tym samym czasie w obozie Auschwitz, gdy swój skromny, zaledwie kilkumiesięczny epizod w roli oświęcimskiej aufzejerki miała rzeczona samotna matka. Niemka swą „karierę” rozpoczęła w Brauweiler, gdzie powstał jeden z pierwszych obozów kobiecych pod przykrywką społeczności zamkniętej w celach poprawczych. Osoba Joanny budzi skrajne emocje: nazistka po wojnie osadzona w krakowskim więzieniu Montelupich w tajemniczych okolicznościach zniknęła, jak na wiele lat po wojnie słuch o niej zaginął. Co ciekawe, prawdopodobnymi sprawcami uwolnienia, jak i ukrywania Langefeld były te same obozowe kobiety z Ravensbrück, nad którymi kobieta pełniła pieczę w tym kobiecym obozie.
Marta Grzywacz w dużej mierze opiera się na przeglądzie, analizie, jak i przedstawieniu istotnych faktów z życia „pani z Ravensbrück” popierając informacje zebranymi dokumentami, notatkami, jak i meldunkami, pismami zarówno w obszarze pracy w obozach oraz po rozpoczęciu procesu sądowego obejmującego zbrodniarzy odpowiedzialnych za funkcjonowanie skupiska obozów Auschwitz. Proces, na który oczekiwała Langefeld w Krakowie obejmował wyłącznie jej pracę w polskim obozie koncentracyjnym, natomiast funkcja pełniona w Ravensbrück podlegała jurysdykcji karnej z ramienia m. in. Amerykanów.
Aufzejerka Langefeld, jej kariera i poczynania odwołują się do przeciwległych emocji. Przedstawiona przez autorkę analiza do...