Przeciętny Europejczyk na pytanie czy czuje się bezpiecznie w swoim kraju, z pewnością odpowie, że tak. Oczywiście jego spokój mogą zmącić doniesienia o atakach terrorystycznych czy o konfliktach, które są jednak gdzieś daleko. Marek Rabij w swojej najnowszej książce boleśnie uświadamia nam, że najokrutniejsza spuścizna XX wieku wciąż zapisuje się krwawą kartą w historii świata.
Polityka władz Birmy doprowadziła do tego, że Rohingowie masowo uciekają do państw ościennych - głównie do Bangladeszu, w którym "mieszkają" stłoczeni w nieludzkich warunkach w obozach dla uchodźców. Autor oddaje głos Rohingom, którzy opowiadają o tym, co ich spotkało. A są to przejmujące historie, w których nie brakuje strachu, przemocy, gwałtów, krwi i - przede wszystkim - śmierci.
Dla pełnego obrazu sytuacji Autor przedstawia historię konfliktu, a także pokazuje - przy oczywistym zachowaniu proporcji - podobieństwa do pogromów w Rwandzie, Bośni czy działań Hitlera przeciwko Żydom. Jest to swoista przestroga, ukazanie mechanizmów wykluczenia, które mogą mieć miejsce i we współczesnym świecie.
Nie chcę wpaść w zbytni pompatyzm, ale uważam, że "Najważniejszy wrzesień świata" to bardzo ważna książka, a na pewno najlepszy reportaż jaki przeczytałam w tym roku.