„Mroczna materia” autorstwa Blakea Croucha opiera swoją fabułę o tematykę, która fascynuje mnie od wielu lat. Mowa tutaj o koncepcji multiwersum, czyli wielu wszechświatów. Tutaj nic nie jest takie jak wydaje się na samym początku. To co początkowo uznajemy za sny i majaki szybko okazuje się być kolejną odsłoną zagmatwanej sieci rzeczywistości i życia Jasona Dessen.
Fabuła książki została bardzo dobrze dopracowana i nie ma w niej miejsca na luki, niedopatrzenia, zbędne wstępy i przydługie opisy. Elementy fizyki kwantowej, które musiały się tutaj znaleźć są opisane jasno i klarownie, dzięki czemu każdy wszystko zrozumie. Akcja jest dynamiczna i pełna zwrotów. Z każdej strony bije napięcie, a intryga została bardzo ciekawie przedstawiona. Do tego elementy science fiction wszystko ze sobą świetnie sklejają tworząc niebanalną całość od której naprawdę ciężko się oderwać.
Sama postać Jasona jest mocno złożona i pełna sprzeczności. Z jednej strony uchodzi za zwykłego człowieka, aby za chwilę przejąć „posadę” geniusza, który jest zdolny do wielu poświęceń. Jego podróż po wszystkich wszechświatach to podróż w imię poszukiwania siebie, ale i ocalenia życia. Na każdym kroku stawia czoła własnym lękom, wątpliwością i pragnie tylko, bądź aż szczęścia i odszukania drogi powrotnej do prawdziwego życia.
„Mroczna materia” to książka, która naprawdę zasługuje na uwagę i już mam chrapkę na obejrzenie ekranizacji...