„Mora” Piotra Bojarskiego to dziewiąty tom cyklu o komisarzu Kaczmarku. Mimo to spokojnie można ją potraktować jako osobną powieść, sama sprawdziłam! :) I może właśnie dlatego, że zaczęłam do dziewiątego tomu, moje zaskoczenie powieścią było tak duże. To doskonały kryminał retro! Po pierwsze, świetnie napisany pod względem językowym – z dbałością o poprawność, lekkim piórem, z nutką humorystyczną. Dzięki temu przez historię się płynie! Po drugie, książka jest naprawdę dobrym połączeniem fikcyjnej zagadki kryminalnej z prawdziwą historią Polski i świata. Znajdziemy tu między innymi wycinki prawdziwych artykułów z Kuriera Poznańskiego z 1934 roku, kiedy to toczy się akcja tej powieści, opis walki bokserskiej pomiędzy reprezentacją Polski i Niemiec, do której doszło właśnie w tym czasie, czy również bardzo rzetelnie przedstawienie coraz bardziej widocznych niepokojów społecznych. Po trzecie, sama zagadka kryminalna! Prowadzona w starym dobrym stylu, gdzie liczy się dedukcja, a nie rozlew krwi, ale jednak gdzieś tam pojawiają się głosy nowości, jak na tamte czasy oczywiście – jak np. kobiety w policji czy początki profilowania. Zagadka jest trudna do rozwikłania, zaskakująca, toczy się w przyjemnym tempie, tak, że czytelnik na ma czasu się nudzić. Muszę przyznać, że mimo mojej skomplikowanej relacji z tym podgatunkiem kryminału, przy „Morze” bawiłam się naprawdę doskonale! To książka zdecydowanie warta uwagi, gorąco polecam!