Już od jakiegoś czasu chodziła za mną jakaś książka z hokejem w tle. Co chwila gdzieś mi się przewijały pozycje o tej tematyce, ale jakoś nie mogłam się zdecydować. Nie będę ukrywać, że do tej konkretnej skusiła mnie okładka (samolot ✈️💛) i opis o stewardesie i hokeiście. Troszkę przerażała mnie grubość, bo ponad 600 stron, a zwykle, jeśli chodzi o romanse to zdecydowanie wolę te po 300-400 stron maks. Doszłam tylko do jednego wniosku: przy tych cieńszych narzekam, że chciałabym więcej, przy grubaskach, że za bardzo rozwleczone. Reasumując ciężko mnie zadowolić i dogodzić 😅 A chcę sięgnąć po serię Knockmeout od Lucy Scoore i trochę się obawiam, bo to też takie grubaski… No ale zobaczymy 😉
Mile High to historia hokeisty i stewardesy… On zaczyna kolejny sezon dla swojej drużyny Chicago Raptors, ona będzie pracować na pokładzie samolotu, którym będą latać na wszystkie mecze wyjazdowe… Pewnie myślicie: oklepane, wiadomo co się wydarzy, tytuł książki, bla, bla, bla… No to powiem wam, że nie do końca. Okej, nie będę też wychwalać fabuły, że taka nietuzinkowa, bo nie oszukujmy się, czytając tę książkę, można się szybko domyślić co mniej więcej się wydarzy. Ale też bądźmy szczerzy, sięgając po pozycję z takim opisem chyba każdy wie na co się pisze 😉 Niemniej jednak, czytało mi się ją bardzo dobrze (pomimo grubości), fabuła mnie wciągnęła, a nie raz, nie dwa, zwrot akcji mnie zaskoczył. Taki troszkę sportowy slow burn, ale też nie do końca (tłumaczyć nie...