„Caught Up” to trzeci tom mojej ulubionej serii „Windy City” autorstwa Liz Tomforde. Czytając poprzednią część, wydawało mi się, że autorka nie będzie mnie już w stanie zaskoczyć, a tymczasem jej się to udało, ponieważ historia baseballisty i samotnego ojca — Kai Rhodes oraz córki trenera, cukierniczki Miller Montgomery totalnie mnie zauroczyła!
„Caught Up” jest jedną z tych publikacji, obok których nie da się przejść obojętnie. Jak na wielbicielkę romansów przystało, uwielbiam historie, które otulają czytelnika niczym ciepły kocyk w zimowy wieczór i właśnie taka jest ta książka. Ciepła, zabawna, wzruszająca i przede wszystkim dająca nadzieję na to, że miłość może dopaść człowieka w każdym wieku i to w najmniej spodziewanym momencie.
Bardzo podobała mi się kreacja bohaterów. Kai to zawodowy sportowiec, który dosłownie z dnia na dzień musiał zmienić swoje priorytety, kiedy w jego życiu pojawił się Max. Mężczyzna chciał poświęcić swoją sportową karierę, by zająć się synem, o którego istnieniu nie miał pojęcia i zapewne zrobiłby to bez mrugnięcia okiem, gdyby nie trener, którego traktuje niczym ojca i cała drużyna, która obiecała wspierać go w nowej roli. Natomiast Miller to dziewczyna, która stała się cukierniczym guru, jednak w pewnym momencie życie na świeczniku mocno ją przytłoczyło, zabierając jej radość z pieczenia i tworzenia przepysznych deserów. Oboje pochodzą z innych światów i wydaje się, że zupełnie do siebie nie pasują, jednak każdego dnia wsp...