"Los już dwa razy złączył nasze ścieżki i wierzę, że da nam kolejną szansę. Nawet jeśli miałoby to trwać milion lat, zaczekam."
Dzięki uprzejmości Zosi Pławiak w moje ręce trafił ostatnio egzemplarz jej debiutanckiej książki "Midnight blue". Muszę przyznać, że to jeden z najlepszych debiutów które czytałam nie tylko w tym roku.
Bohaterem książki jest Rawoon; młody, pełen pasji fotograf, który był świadkiem śmierci swojej przyjaciółki Mari. Po tym tragicznym wydarzeniu Rawoon wyjeżdża do Pragi, niestety zmiana otoczenia nie pomaga odzyskać mu równowagi psychicznej i zamiast żyć po prostu wegetuje.
Pewnego dnia dostaje zlecenie na wykonanie sesji zaręczynowej na moście Karola. Dziewczyna do złudzenia przypomina Mari. Czy to możliwe, że ona wcale nie zginęła tamtego dnia? Rawoon bez zastanowienia rzuca wszystko i wraca do Korei by odkryć co wydarzyło się dziesięć lat temu. Aby znaleźć odpowiedzi na nurtujące go pytania będzie musiał stawić czoła wielu przeciwnościom.
Midnight blue to piękna i bardzo smutna książka. Bohaterowie, nie tylko ci pierwszoplanowi, są świetnie wykreowani. Suzy i Rawoon są wielowymiarowi, pełni rozterek, obaw i targających nimi emocji. Emocji, które udzielają się czytelnikowi. Razem z nimi odczuwamy ból, brak nadziei ale również kibicujemy rodzącemu się między nimi uczuciu. Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona z jaką dojrzałością i empatią autorka opisuje relacje międzyludzkie zarówno te nasycone miłością jak i te toksyczne. Mimo, że fabuła toczy się dość nieśpiesznie z ogromną niecierpliwością przewracamy kolejne kartki by odkryć tajemnice wraz z Rawoonem.
Midnight blue to prawdziwa perełka wśród literatury młodzieżowej. Piękna i bardzo dojrzała opowieść o miłości, stracie, depresji i walce o własne szczęście.