Komiksowa adaptacja, przy której spędzam mile czas. Pierwsza scena z Kremlem niepokojąco przypomniała o panującej sytuacji politycznej, gdyż pod cerkwiami czają się ,,czarni'' - potwory, które wyłaniają się za dnia w towarzystwie piesków gończych. Czyżby to był ówczesny zakamuflowany komentarz, jakoby Rosja paktowała z diabłem? Klimat, ach, mógłbym tylko o tym opowiadać - niezwykle spójna z oryginałem, detaliczna, porywista i przemyślana. Groza cieknie między palcami. Rysunki niby nie aspirują do wielkiego arcydzieła, ale nigdy nie wymieniłbym na ,,lepsze''. Mają tę tajemnicę, markowe oddziaływania na bodźce wzrokowe. I w sumie pojawia się ulubiony fragment z całej lektury, czyli spotkanie z ,,bibliotekarzami''. Oczywiście tom trzeci obnaża również słabości materiału pierwotnego. Czyli latanie od stacji do stacji, które z czasem przestają mieć znaczenie, a czytelnik zaczyna wątpić w pomysły samego autora. Gdzie sny są ciekawsze od prawdziwych przygód stalkera, a kasty społeczne napisane grubą kreską. Plus nieznośny wątek wyjątkowości Artema, który w zasadzie niczego w książce, ani w komiksie nie zrobił spektakularnego. Niestety - nawet komiks nie potrafi z tej postaci uczynić jakąś interesującą personę! Przeznaczenie, bla, bla, ku przeznaczeniu - tyle razy to wałkowaliśmy, że w ,,Metrze'' zaczyna puchnąć od pretensjonalności, co było największym mankamentem oryginału. Ale podkreślę - warto dla klimatu. Duszny, klaustrofobiczny, osaczający pokaz!