Wyjaśnienie tytułu "marcowe fiołki" - tak określano osoby, które po 1933 wstąpiły do NSDAP.
Książka Kerra to połączenie kryminału z historią, co uwielbiam. W tym przypadku mamy realny obraz Niemiec w okresie przed przejęciem przez Hitlera władzy i pierwsze lata jego rządów, krótko przed olimpiadą w Berlinie. Pojęcia Kripo, Sipo, Orpo, Gestapo, zwalczenie Żydów, ale także ustępstwa przed olimpiadą (żeby pokazać, że w Niemczech demokracja), zakazywanie kobietom pracy, aby rodziły dzieci, ale też aby zapobiec bezrobociu. Na tym tle rozgrywa się sprawa kryminalna z bardzo dobrą postacią, byłego oficera policji kryminalnej detektywa, Bernharda Gunthera, trochę sarkastycznego, dobrotliwego, ale i twardego typa. Akcja rozpoczyna się od wynajęcia Gunthera przez milionera, któremu zamordowano córkę i zięcia, nie wszystko jest jednak czym się wydaje, ilość wątków i osób rozrasta się, akcja się gmatwa. Nasz detektyw spotyka Goringa, spędza czas w Dachau, rozwiązuje sprawę, niestety nie wszystko układa się po jego myśli. Końcówka daje nadzieję na dobre następne części (są 4), a klimatem powieść przypomina "Na kłopoty Bednarski", ten sam czas, te same problemy, wprawdzie u nas Gdańsk, tutaj Berlin, ale detektyw identycznie dobry.