„Mapa i terytorium” to najlepsza z dotychczas przeczytanych przeze mnie powieści Houellebecqa. Autor zamieścił w niej mało – jak na swoje możliwości – erotyki, która chwilami raziła mnie podczas lektury, np. „Platformy” (choć trzeba oddać sprawiedliwość, że akurat w tym utworze podjęty temat sekturystyki w pełni uzasadniał udział objętościowy tych treści). Jest tu natomiast dużo tego, co u francuskiego pisarza najlepsze: specyficznego spojrzenia na współczesny świat, przepełnionego pesymizmem czy obnażenia społecznego zakłamania.
Jest też bardzo dobrze przemyślany, rozbudowany wątek kryminalny. Autor wprowadza w powieści postać Michela Houellebecqa, „znanego pisarza”, którego w dodatku czyni ofiarą brutalnego morderstwa. By na koniec poprzez nagłówki gazet ochrzcić go mianem (czy raczej zdegradować go do poziomu) CELEBRYTY. Ileż trzeba mieć poczucia humoru (makabrycznego), dystansu, żeby przedstawić siebie samego jako personę zdziwaczałą, odludka, alkoholika, a na końcu jeszcze się uśmiercić!? Majstersztyk!
Świetnie się też Autorowi udała kreacja Jeda Martina – artysty, któremu czytelnik towarzyszy od chwil pierwszych sukcesów jako fotografa, przez karierę malarską, aż do śmierci jako samotnika.
Bohaterowie Houellebecqa, choć odnoszą sukcesy w swoich dziedzinach, zawsze pozostają ludźmi nieszczęśliwymi, wyalienowanymi, niepotrafiącymi stworzyć trwałych relacji, a przez to samotnymi.
Bardzo mi...