„Może być śmiesznie, może być strasznie, może być smutno. A może… doświadczysz tego wszystkiego naraz”.
On🔥.
Nagie męskie ciało pokryte gęsią skórką.
Skrępowane.
Zesztywniałe..
Jego myśli ciemniejsze od mroku.
I KTOŚ, kto ma wobec niego niecne plany. Ale nie, nie takie jak myślisz🙈.
KTOŚ, nie bez przyczyny, uwięził Go w wilgotnej jaskini, pozbawił możliwości obrony, pozostawił na pastwę łaski i niełaski swojego autorskiego widzimisię.
W tym mistycznym teatrze, okrutnej grze na czas, przeciąganiu liny pomiędzy sacrum a profanum – główną rolę gra jednak nie On, a krew – symbol życia i śmierci..
„Liturgia krwi” to kompletnie pokręcona historia. Krwawy thriller, gdzie Autor z premedytacją bawi się z czytelnikiem w totalnie niezabawną machinację gwarantującą emocjonalny rollercoaster. Niby prowadzi po nitce do kłębka, pozwala coś tam zgadnąć, coś przewidzieć. A potem wybebesza wszystkie przyjęte hipotezy i odkrywa karty z tak bardzo smutną prawdą o chorych umysłach, patologicznych relacjach, sekretach i tajemnicach, stracie, zemście i karze, nieprzepracowanych traumach i ekstremalnych konsekwencjach nietrafnych życiowych decyzji.
Zdecydowanie jestem na TAK.
Polecam.