"Dawno to już było, dawno, temu, gdy w małej nadwiślańskiej wiosce prowadził Warsz (Warsem również zwany) i jego żona, Sawa, gościnną gospodę dla podróżnych, czy to pieszych, czy konnych.
Przyjaźnie też witali gospodarze flisaków, którzy Wisłą spławiali drewno albo zboże. Często retman, przewodnik flisów, płynący łódeczką na czele kilkunastu tratw, skręcał ku gospodzie Sawy i Warsza, by ciepłą strawą zziębnięte ciało pokrzepić. Ci, którzy nie pierwszy raz tędy płynęli, wypatrywali bystro, czy w wodzie nie dojrzą znanej im już Syrenki…"