Sam jest poukładaną, młodą kobietą.
Poukładaną aż do bólu, ma nudną pracę, przewidywalnego narzeczonego i przyszłość zaplanowaną w tabelkach Excela. Odwiedziny letniego domu jej rodziców na Long Island przypominają jej o czasach kiedy taka nie była i o mężczyźnie, który złamał jej serce.
Sam i Wyatt jako dzieci byli nierozłączni, przyjaźń i miłość, która ich połączyła wydawała się niemal baśniowa, jednak w prawdziwym życiu rzadko bywa jak w bajce. Rozstanie było bolesne, ale czy gdy zobaczą się ponownie po czternastu latach będą umieli sobie wybaczyć przecież mówi się, że czas leczy rany, ale czy wszystkie?
Latem, o tej samej porze jest jak stara dobra komedia romantyczna, bądźmy szczerzy, nic was tu nie zaskoczy, ale jednak poczytać przyjemnie. Autorka stworzyła ciepłą, uroczą opowieść o wielkiej miłości i przyjaźni. Pełną codziennych problemów i prób poukładania sobie życia, i w tym właśnie tkwi cały urok twórczości Annabel Monaghan, że jej historie są takie rzeczywiste.
Problemy małżeńskie i zranieni nastolatkowie, w których buzujące hormony niosą spustoszenie, próby poradzenia sobie z przeszłością i okiełznania przyszłości, a to wszystko na złotej piaszczystej plaży, u stóp oceanu.
Bez zbędnych ceregieli przyznaję, że bawiłam się świetnie czytając Latem, o tej samej porze, ta książka to dla mnie zdecydowanie kategoria:...