Opinia na temat książki Kwantechizm, czyli klatka na ludzi

@Carmel-by-the-Sea @Carmel-by-the-Sea · 2019-12-15 16:36:26
Przeczytane Fizyka_1 Posiadam
O Andrzeju Draganie polska społeczność fizyków dowiedziała się, gdy jego pracę magisterską nagrodzono w 2001. Przekroczywszy ostatnio 40-tkę, ma na koncie ciekawą karierę akademicką i medialną rozpoznawalność. Prowadził wykłady z fizyki razem z Szymonem Majewskim (co dla tego ostatniego było nobilitacją, choć wiadomo, że w mediach to nie takie oczywiste), zdobył kilka nagród za prace fotograficzne. Istny człowiek renesansu - farbuje włosy, ma tatuaże, nigdy podobno nie pił kawy, eksperymentował z hipnozą. No i oczywiście zastanawia się nad próżnią kwantową w otoczeniu czarnych dziur. Taki jest autor książki "Kwantechizm, czyli klatka na ludzi". Nietuzinkowość postaci fizyka dopełniają osoby, których opinie o publikacji i autorze pojawiły się na okładce książki, a którym przewodzi profesor Obirek.

Samą treść publikacji świetnie podsumował autor, więc po prostu na początek przytoczę jego słowa (str. 7):

"To nie jest typowa książka popularno-naukowa. To jest zupa-śmietnik zawierająca moje prywatne i niezbyt ortodoksyjne spojrzenie na najciekawsze aspekty mechaniki kwantowej, teorii względności oraz współczesnej fizyki, którymi się od lat zajmuję. Czasem przytaczam rozumowania i argumenty, które uważam za smakowite, a częściej po prostu opowiadam historyjki, które sprawiły, że coś do mnie dotarło."

W pełni się zgadzam. Te kilka zdań pokazuje styl autora i istotę przekazu książki. Dragan na nic się nie napina, nie używa wyszukanych słów, stara się być tak potoczny językowo, jak się tylko da. Przebija trochę balonów, które pokutują społecznie; dostaje się filozofom, religii i w ogólności wszystkim poglądom, które wykluczają z dyskursu rozum, krytycyzm, wątpienie i poszukiwanie wyjaśnień naturalnych. Nie ma dla niego 'świętych krów' w nauce. Jedyny autorytet, to fakty zgodne z doświadczeniem. To ostatnie jest o tyle ważne, że fizyk postawił tezę, że my jako ludzie, żyjemy w ułudzie poprawności opisu świata, który jest faktycznie za mgłą; siedzimy w swoistej klatce przesądów, nieprawd i pół-prawd. Czas z tym niedomówieniem skończyć, powiedział sobie Dragan, i napisał o tym książkę.

Najcenniejsze, z punktu widzenia wiedzy, którą można z książki przyswoić, są opisy istoty teorii względności i mechaniki kwantowej. Są zegary, pociągi, windy - wszystkie eksperymenty typowo używane do rozpisania Einsteinowskiej teorii. Tu podane dowcipnie, lekko i nie powodując zmęczenia u laika. Maksymalna nota przysługuje Draganowi za opis zasady równoważności (str. 88-89), która dobrze podana tłumaczy sedno rewolucji w rozumieniu czasoprzestrzeni. Zaś opis niemożliwego do racjonalizacji fenomenu mechaniki kwantowej, to majstersztyk prostoty (str. 123-133). Interferometr Macha-Zehndera (to tylko nazwa - nie bójmy się jej!) stanowi rdzeń streszczonej w publikacji rewolucji kwantowej. Nie przyjmuję od innych czytelników informacji, że ktoś tego nie zrozumie (w sensie - każdy po przeczytaniu tego fragmentu musi pojąć paradoksalność mechaniki kwantowej)! Jak pisze fizyk, po procesie przyswojenia, musi pozostać niedowierzanie i wstrząs poznawczy, jako potwierdzenie złapania jej sensu. Wartością dodaną jest szansa zrozumienia szyfrowania kwantowego i istoty komputerów kwantowych (174-175) - ich ideę i szykującą się rewolucję w kryptografii. Duże oklaski dla autora za poglądowość.

Łyżka dziegciu. Za sztubackie uważam opisy wykroczeń, których autor się dopuszczał w młodości (szczególnie podane na str. 74-76). Podrabiał dokumenty, kradł pieniądze z bankomatu - to można było sobie odpuścić. Wiem, że czasem to sentymentalnie się wspomina, ale publicznie nie warto. Czym innym są dość niewybredne i abstrakcyjne żarty. Tu już jednak przymykam oko, bo z jednej strony trafia tym do młodych czytelników, z drugiej pamiętam własne doświadczenia obcowania z fizykami. To dość pokręcona w nieszablonowości grupa społeczna. Dosadność pewnych sformułowań wzmacnia sens i dydaktycznie okazuje się chyba trafiona. Czytelnik dostaje mix dowcipu i ciekawej nauki. Choć pojawiają się wstawki - takie trochę 'z czapy', to czytało się świetnie. O mrówkach, tresowaniu kur i much, czy o optymalnym rzucaniu jajkami. Nawet żart o koledze, który własne przenosiny z wydziału fizyki na biologię skwitował, że w efekcie tego transferu "doprowadził do podniesienia średniego ilorazu inteligencji zarówno wśród biologów, jak i wśród fizyków" warto odbierać z przymrużeniem oka, jako akademicką kuchnię nieuchronnej rywalizacji i potrzeby dowartościowania. To taki koloryt środowiskowy.

Podany na wstępnie mojej opinii rys charakterologiczny oraz przytoczone w książce żarty i cytowane wypowiedzi, jednoznacznie świadczą o powinowactwie autora z Richardem Feynmanem. Mam wrażenie, że chciałby być do niego podobny bardziej, niż mu wypada i może. To taki wyczuwalny element megalomanii. Ale nie oceniajmy fizyków zbyt pryncypialnie, oni ciężko pracują i bardzo rzadko przebijają się do mainstreamu, gdzie 'celebryckość' okupują kompletnie niegodni uwagi ludzie.

Ponieważ nie mogę ocenić wyłącznie warstwy fizyczno-dydaktycznej, to krytyka innych elementów ostatecznie obniżyła o 1 finalną notę.

Książkę bardzo polecam 'zatwardziałym humanistom', wiecznym kontestatorom, no i tym, którzy boją się fizyki. "Kwantechizm" pokaże im, że strach ten jest kompletnie bezzasadny.

========

Polecam wpisać sobie na YT nazwisko autora i posłuchać wykładów. Jest też strona autora, na której mniej strachliwi mogą zapoznać się z jego fotografiami i nagrodzonymi filmikami, szczególnie "Dylatacją".
Ocena:
Data przeczytania: 2019-03-03
× 5 Polub, jeżeli spodobała Ci się ta opinia!
Kwantechizm, czyli klatka na ludzi
Kwantechizm, czyli klatka na ludzi
Andrzej Dragan
7.4/10

Za jakiś czas zostaniemy ewolucyjnie zastąpieni istotami, które dzielić od nas będzie przepaść o wiele większa, niż obecnie dzieli nas od mrówek. Mówienie z jakąkolwiek pewnością o czymkolwiek jest wi...

Komentarze
@Madison
@Madison · około 2 lata temu
Dragana można jeść łyżkami ;)
Bardzo fajna recenzja.
× 1
@Carmel-by-the-Sea
@Carmel-by-the-Sea · około 2 lata temu
Dzięki. Dragan to taki harcownik.
× 1
@Madison
@Madison · prawie 2 lata temu
Harcownik 😄. Fajne określenie. W dodatku uroczy 😉

Pozostałe opinie

Andrzej Dragan ma mózg jak brzytwa. Jest fenomenalny i uwielbiam go. Za to jak popularyzuje naukę i jak odkrywa przed zwykłymi zjadaczami chleba tak niesamowitą dziedzinę fizyki jak mechanika kwantow...

Książka niezwykła, rewelacyjna, po prostu super. Powinna być lekturą obowiązkową w szkołach. I choć nie zrozumiałam wszystkiego (hmmm, w zasadzie większości), to i tak rozjaśniło mi się wiele. Fizyka...

Książka bardzo nierówna. Sam autor określa ją jako „zupę śmietnik”. Dla mnie trochę za mało zupy, czyli fizyki i trochę za dużo śmieci, czyli rozważań filozoficznych (mimo, że z niej szydzi), antro...

Świetny przykład literatury popularno-naukowej podanej w iście amerykańskim stylu, czyli przeplatając trudne fragmenty z anegdotkami z życia autora. W tym przypadku nie raził mnie ten sposób przedstaw...

@zooba@zooba
© 2007 - 2024 nakanapie.pl