Oceniam zbiorczo wszystkie pięć tomów. Nie widzę sensu pisać opinii do każdego z osobna, bo różnią się od siebie tylko tym, że akcja po prostu idzie do przodu. Powiem szczerze, że nie jest łatwo wystawić ocenę tym książkom. Pod względem pisarskim to na pewno są duże dzieła. Autorka jest wytrawną i uznaną pisarką i nie mam żadnych wątpliwości co do jej kunsztu. Jej powieści po prostu dobrze się czyta ale…
Ale fabuła jest dla mnie wręcz potworna. Szokująca, dołująca i mocno kontrowersyjna. Abstrahując od rzeczywistej możliwości zajścia opisanych tam wydarzeń, historia na pewno łamie tabu.
Czwórka dzieci zamknięta na strychu niczym wstydliwy sekret. Okrutna babka i niedojrzała matka, która wręcz wyrzeka się własnych dzieci na rzecz własnych wygód. Cierpienie tych dzieci, podtruwanie ich i tworzenie specjalnie dla nich kłamliwej iluzji lepszego życia po prostu nie mieści mi się w głowie.
W kolejnych tomach jest tylko gorzej: zakazane relacje, patologiczne miłości i chore więzi między rodzeństwem momentami wywołują obrzydzenie. Niektóre wątki wydają mi się sztuczne i naiwne. Niesmak wywołuje też postawa Christophera, najstarszego z rodzeństwa, który przedstawiony jest w powieści jako dziecko wybitnie inteligentne, a mimo to nie podejmuje żadnych prób wyswobodzenia rodzeństwa z ich tragicznej sytuacji. Wydaje się, że ta sytuacja jest mu wręcz na rękę.
Mam mieszane uczucie po przeczytaniu tego cyklu. Nie wiem czy sięgnę po inne książki te...