Krew i księżyc to książka w której delikatność magii łączy się z kryminałem. Co jest bardzo zaskakujące, bo z opisu wynika że to raczej fantastyka. Historia skupia się wokół Sanktuarium ale od strony architektury co też jest niespotykane. Autorka bardzo długo wodzi nas za nos i trudno znaleźć winnego dzięki temu ciekawość sprawia, że bardzo trudno oderwać się od czytania.
"Nasze życie jest krótkie i ulotne jak fazy księżyca".
Kreacja świata jest z jednej strony powolna a z drugiej dynamiczna. Architektura odgrywa tu kluczową rolę, a jej opis jest bardzo szczegółowy, a to z kolei sprawia że możemy wyobrazić to sobie w głowie. Choć ja bym nie pogardziła mapką. Wraz z kolejnymi opisami Sanktuarium poznajemy lepiej historię miasta oraz podział na ludzi słońca i księżyca. Co w późniejszych rozdziałach pełni dość ważną część historii. Ważnym aspektem są też choroby psychiczne i warto tu przeczytać notkę autorki na samym końcu książki, która może sprawić że na całą historię spojrzymy pod trochę innym kątem.
"Nigdy nie zmieni się to, czego potrzebuje zabójcą. Zmienić się może sposób, w jaki to uzyskuje".
Główny wątek, który momentami staje się też pobocznym dotyczy morderstw. Ich opisy szczególnie w dwóch przypadkach mrożą krew w żyłach szczególnie tym którzy mają słabe nerwy. Momentami wydają się bardzo rzeczywiste. I prawie do samego końca nie wiemy kto zabija. Oczywiście mamy swoje typy ale czy on...