Poprzedni tom czytałem jakiś czas temu. Nie pamiętam z niego wiele, ale wspominam dobrze. Świetnie się bawiłem, zaangażowałem emocjonalnie, pisałem swoje spostrzeżenia, teorie na marginesach. Naprawdę zżyłem się z bohaterami, często moja opinia się zmieniała wraz z ich przemianami czy jakimiś czynnościami.
Tom drugi jednak odbieram jako gorszą kontynuację. Żeby była jasność - podczas czytania też bardzo dobrze się bawiłem, natomiast tego zaangażowania emocjonalnego brakowało. Pojawiło się dopiero w ostatnim rozdziale. Nie poszedłem spać, dopóki go nie skończyłem. Stopniowo zrodziła i potęgowała się w mojej głowie myśl, że kreacje postaci się w dziwny sposób chwieją. Zupełnie nie rozumiem Byala i jego zachowania. Wydaje mi się nieracjonalne i nielogiczne, mimo że wiem, do czego był zdolny. Mam też mniejsze "ale" do innych bohaterów.
Mimo wszystko "Zrodzeniu w mroku" dostarczyli mi tego, czego potrzebuję teraz najbardziej. Odmóżdżenia, wyciszenia myśli dotyczących matury, odpoczynku. Ten wykreowany świat dalej ma swój urok. W tym tomie być może emanuje on słabiej, ale dalej jest odczuwalny.
Niestety tutaj nie ma rozgraniczenia między poszczególnymi częściami, bo ten tom został wydane we dwóch oddzielnych. Według mnie pierwsza część zasługuje na 6/10, a druga na 7/10.