„Koniec jest początek” to można powiedzieć historia o ludziach, którzy znają się całe życie. Walk, policjant, który nigdy nie opuścił swojego rodzinnego miasteczka, w którym dorastał wraz z Star. Stara się czasami za bardzo chronić Duchess, zwaną banitką i jej młodszego brata, Robina. Dziewczyna ma zaledwie piętnaście lat i jak każda nastolatka w tym wieku, jest zbuntowana, ale również wrażliwa. Opiekuje się ona nie tylko swoim pięcioletnim bratem, ale również swoją mamą, Star. Kobieta wychowuje dzieci sama i nie potrafi zadbać ani o siebie ani o nie.
Walk to bardzo to bardzo ciepły i opiekuńczy mężczyzna, który swoje w życiu przeszedł i wciąż leczy rany z przeszłości. Gdy był nastolatkiem złożył w sądzie zeznania, które doprowadziły do skazania jego najlepszego przyjaciela, Vincenta Kinga. Mężczyzna osiedział w więzieniu trzydzieści lat, za doprowadzenie do śmierci dwóch osób.
Na początku nie mogłam zagłębić się w fabułę książki, ale z każdym kolejnym rozdziałem zaczęłam coraz bardziej wciągać się a emocje, które towarzyszyły bohaterom udzieliły się i mi. Najpierw czekałam wraz z Walk, Star i Duchess na wyjście ich przyjaciela z więzienia. Czułam duże napięcie i ciekawość tego jak zachowa się Vincent wobec Walka, który przyczynił się do jego skazania. Autor świetnie przedstawił tutaj bohaterów. Ich emocje, przeszłość, która ma wpływ na teraźniejszość i ich zmianę pod wpływem powrotu do tamtych dni. Książka posiada zwroty akcji i ...