Pierwsza część poruszyła mnie do granic, rozlewając w mojej duszy i sercu całe hektolitry wszelakich emocji. Nie mogłam się doczekać, by poznać dalsze losy głównych bohaterów — Ady i Piotra — tym bardziej że pierwszy tom zakończył się dla nich dość dramatycznie.
Całe szczęście autorka nie kazała długo czekać na kontynuację i kilka miesięcy po premierze pierwszego tomu, trzymam w rękach “Kolejny raz”.
Ada wraca do punktu wyjścia i daje się po raz kolejny wciągnąć w odmęty własnych lęków.
Nie wierzy, że jej życie może stać się jeszcze pełne radości i miłości. Odrzuca Piotra, ignoruje zdanie bliskich osób, którzy z całych sił próbują nie dopuścić do tego, by znów ogarnął ją mrok. Przemawia przez nią strach, głęboko zakorzeniona obawa przed bólem, który tak naprawdę nigdy nie zniknął. Po raz kolejny zakłada na siebie pancerz, przybiera wyćwiczoną dla zewnętrznego świata postawę i egzystuje niczym zaprogramowany robot, poświęcając się obowiązkom zawodowym. Nie jest jednak świadoma, że i tym razem Piotr nie pozwoli, by ten ochronny pancerz dobrze przylegał do jej ramion, niczym druga skóra; będzie szukał dziur w murze, który Ada stawia na nowo, i najważniejsze, nie dopuści, by w jej życiu znów zagościła bezpieczna dla niej szara monotonia, która wyjałowi serce Ady z najdrobniejszej nawet radości.
Ta część jest dla mnie esencją całej historii, nie tylko dlatego, że jest to finał całej dylogii.
Aut...