To ciepła opowieść o poszukiwaniu i odkrywaniu siebie na nowo. O otwieraniu się na drugiego człowieka. O miłości, której niestraszne są kilometry. To też próba zwrócenia uwagi na ekologię. Na to, jak człowiek bardziej lub mniej świadomie sprawia, że morskie stworzenia giną. To też zachęta, jak w poprzednich książkach autorki, by odwiedzić grecką wyspę i zweryfikować swoje wyobrażenia o niej.
Akcja toczy się wiosną, kiedy na Zakynthosie zakwitają drzewa oliwne, a nocą na plażę wychodzą żółwie, by złożyć jaja. Ciekawostką, która stanowi kanwę tej powieści, jest to, że samice składają jaja na tej samej plaży, na której się urodziły. Zawsze. Trochę jak ludzie, którzy wcześniej czy później – chcą wrócić do domu.
W tej scenerii, przy akompaniamencie szumu Morza Jońskiego, pomiędzy dwojgiem ludzi z zupełnie innych światów narodzi się uczucie.