"Kawaler de Lagardère", opowieść o dziecku paryskiej ulicy, sierocie bez nazwiska, który na skutek zadziwiającego splotu okoliczności zostaje wplątany w konflikt między dwoma najpotężniejszymi ludźmi we Francji, księciem Gonzaga i księciem de Nevers, i zostaje depozytariuszem wielkiej tajemnicy, dosłownie panem życia i śmierci dziecka powierzonego jego opiece, a w końcu - mścicielem jest czymś w rodzaju młodszego, nie tak widowiskowego brata "Trzech muszkieterów".
I jest to brat, moim zdaniem (uwaga! popełniam Świetokradztwo na Kanonie!!!) lepszy, bardziej działający na wyobraźnię i lepiej znoszący próbę czasu (napisała osoba, która rok temu po długiej przerwie ponownie - i tak bardziej z piętnasty raz - przeczytała "Muszkieterów" i, ojej, jak się zdziwiła, że to już nie było to, co kiedyś!), może dlatego zresztą, że - o ile mi wiadomo - ta wersja, która ukazała sie w Polsce to wersja skrócona, może lepiej opracowana, pozbawiona dłużyzn?; pełna, wydana we Francji pod tytułem "Garbus", w Polsce nie ukazała się nigdy.
Dodam jeszcze, że nie należy uznawać, że wie się wszystko o książce, bo widziało się film. Żadna z ekranizacji nie dorównuje IMHO książce, nie ma jej wdzięku, nieco staroświeckiego, tak rozwiniętych bohaterów, tak błyskotliwie poprowadzonej akcji, a niekiedy to w ogóle nie ma nawet zbieżnej z książką treści :).