Ludzie bez przerwy mnie pytają, jak to się dzieje, że jeszcze żyję. Gdybym w dzieciństwie stanął pod ścianą obok innych dzieciaków z ulicy i gdybym miał wskazać tego, który dociągnie do 2009 roku, będzie miał piątkę dzieci, czwórkę wnuków, domy w Buckinghamshire i Kalifornii, na pewno nie wytypowałbym siebie, ni ch***a. A tu proszę: jestem gotów po raz pierwszy własnymi słowami opowiedzieć swoją historię. W moim życiu każdy dzień był odjechany. Przez trzydzieści lat wspomagałem się zabójczą mieszaniną wódy i narkotyków. Przeżyłem zderzenie z samolotem, mordercze dawki prochów, choroby weneryczne. Oskarżono mnie o próbę zabójstwa. I o mało się nie zabiłem, kiedy z prędkością dwóch mil na godzinę najechałem quadem na wertepy. Nie wszystko wyglądało różowo. Narobiło się w życiu kupę głupstw. Zawsze pociągała mnie ciemna strona, ale nie jestem diabłem, tylko zwyczajnym Ozzym Osbourne'em – chłopakiem z rodziny robotniczej w Aston, który rzucił robotę w fabryce i ruszył w świat, żeby się zabawić. Ojciec zawsze twierdził, że coś w życiu osiągnę. Johnie Osbournie, mam przeczucie, że dojdziesz do czegoś wielkiego – lubił mówić przy piwku. – Albo pójdziesz za kratki. I nie pomylił się, ten mój ojczulek. Nie miałem jeszcze osiemnastu lat, a już siedziałem w więzieniu. Ozzy Osbourne urodził się w 1948 roku w Aston, dzielnicy Birmingham. Jako wokalista zespołu Black Sabbath i wielokrotnie nagradzany artysta solowy sprzedał ponad sto milionów swoich płyt. Ma pięcioro dzieci, mieszka z żoną Sharon w Kalifornii i Buckinghamshire.