Rosjanie napadli na Polskę! Wojna!!!
Przestroga? Wizja przyszłości? Fantazja autora?
A gdyby rzeczywiście tak się stało? Nasz kraj ogarnięty wojną. Gdyby, jak w powieści, zburzono dwa bliskie mi miasta: Katowice i Warszawę? Czy to niemożliwe? Głód, chłód, poczucie zagrożenia, wszechobecna śmierć, brak kontaktu z bliskimi, odcięcie od informacji (od czego zupełnie dzięki komórkom odwykliśmy) i wojenne traumy, wszystkie jakie sobie można wyobrazić. Wszak znam je doskonale z wojennej literatury.
Jak poradziliby sobie ludzie? Walczyliby bardziej o przetrwanie, czy o kraj? A ja, a moja rodzina?
Co by było, gdyby rzeczywiście tak się w Polsce stało? NIe u sąsiada, tylko u nas. W Warszawie nad Wisłą, której się nie da przekroczyć z dzielnicy do dzielnicy, bo mosty zburzone, a bitwy toczą się o każdy dom. W Częstochowie, do której się nie da dojechać, bo drogi zbombardowane, a tory kolejowe nie istnieją. W okolicach katowickiego Spodka, dworca, czy Silesii, w ruinach których toczą się walki z najeźdźcą? Na ulicach, na które strach wyjść, ale i w piwnicy domu niebezpiecznie zostać, bo nalot bombowy za nalotem.
Może i „Inwazja” nie jest literackim wyczynem, może i dialogi za drętwe, pewnie opisuje potencjalną inwazję z za małym polotem, za bardzo konwencjonalnie, jak w czasie II wojny, zupełnie inaczej niż śledzimy to za naszą wschodnią granicą. Ale autor pisał powieść 5 lat temu, więc skąd miał wiedzieć jak to będzie. Jego wyobraźnia poszybowała...