Thriller psychologiczny to gatunek wobec którego mam największe wymagania. Są one tak duże, że 8/10 książek oceniam poniżej 5 gwiazdek. Zawsze coś mi w nich nie gra mimo opisu jaki mnie najczęściej zwabia do czytania. Tym razem było odwrotnie. Co prawda, przy zakupie tej książki opierałam się na opisie z okładki, który w dniu otrzymania przeze mnie książki nie zrobił już na mnie wrażenia. Dzięki temu książka przeleżała na półce... 2 lata. W tym roku walczę ze stosem hańby i w końcu poświeciłam uwagę tej książce. Niepotrzebnie tyle zwlekałam.
Alice i Jake są szczęśliwym, młodym małżeństwem. Ona jest prawniczką, on terapeutą. Wśród prezentów ślubnych otrzymują zaproszenie do klubu o nazwie Pakt, który ma na celu wspieranie małżeństw, ich trwałości i nierozerwalności. Do czego są zdolni uczestnicy klubu, by chronić swój związek?
Było coś w tym thrillerze, co nie pozwoliło mi się od niego oderwać. Podobało mi się tempo prowadzonej fabuły, elementy zaskoczenia jakie w niej występowały i początkowe zarysowanie całej historii. Nie sądziłam, że to napiszę, ale pierwszy raz od dawna nie przeszkadzało mi to, że narracja została oddana w ręce mężczyzny. Dodawało to smaczku całej atmosferze. Ode mnie solidne 8/10. Naprawdę warto poświęcić czas tej książce. Ocena byłaby nieco wyższa gdyby nie zakończenie, które nie do końca skleiło mi się z całością.