Alicja wyjeżdża do Francji, by pracować tam jako opiekunka do dzieci, a przy okazji odświeżyć język, którego uczyła się w szkole.
Niestety w głowie zostało jej niewiele słówek, co często prowadzi do komicznych pomyłek. Choćby ze względu na brak poprawnej odmiany różnych słówek…
To, oraz mniej lub bardziej przyjemne zbiegi okoliczności sprawiają, że kobieta poznaje pochodzącego z Algierii Alego. Mężczyzna przebywa w Europie nielegalnie, przez co wyrobił w sobie szósty zmysł, dzięki któremu może unikać policji, oraz ogólnie mówiąc, sytuacji, w których trzeba pokazać dokumenty. Jego znajomość z Alicją wystawia ten zmysł na niejedną ciężką próbę…
Tym cięższą, że oboje dorastali w odmiennych kulturach, ale że dla chcącego nic trudnego, to jakoś sobie radzą. I to na tyle dobrze, że między nimi rodzi się uczucie. Początkowo kobieta ma wątpliwości, ale ostatecznie wygrywa miłość.
Pozostaje „tylko” lub „aż” nauczyć się zwyczajów, które dla drugiej strony są czymś normalnym, pokonać przeciwności, w tym niechęć polskiej rodziny, no i nauczyć się wypracowywać wspólną płaszczyznę dla wszystkich spraw. Co, jak wiadomo, nie należy do najłatwiejszych…
Czy im się to uda?
W jakie kłopoty wpadł Ali?
Czy rodzina Alicji zaakceptuje jej wybór?
Czy Alicja opanuje język?
Czym jest tytułowy Hamlaghkem?
Odpowiedzi na te i inne pytania znajdziecie właśnie w tej książce.
Może to zabrzmi nieco dziwnie, ale na lekcjach religii w szkole brakowało mi porównań z innymi wyznaniami.
Między innymi dlatego lubię sięgać po powieści, w których odmienne kultury można poznać z perspektywy głównych bohaterów. I tu mi tego… brakowało.
Autorka skupia się bowiem na rozwijającym się między nią i Alim uczuciu, a nie na sferze religijnej. Co, szczerze mówiąc, wydawało mi się nieco dziwne, bo będąc w bliskich relacjach z osobami innej wiary trudno nie zauważyć niektórych zwyczajów, w tym tych związanych z żywnością.
Czasami prowadzi to do, z jednej strony komicznych, a z drugiej niezręcznych sytuacji. W takich wypadkach przydaje się dobry refleks i spora dawka szczęścia, by zatuszować nietakt.
Jeżeli więc chcecie się ustrzec przed popełnieniem choć kilku błędów związanych z innym wyznaniem, to jest to książka dla Was. A to, że przy okazji się pośmiejecie, jest miłym bonusem…
Gorąco polecam…