Nie lubię romansów. Tak trochę z założenia, a trochę dlatego, że za każdym razem, kiedy już z różnych powodów jakiś romans czytam, mam wrażenie, że wszystkie są pisane według jednego z kilku nieoficjalnie zatwierdzonych wzorów, nawet nie siląc się na oryginalność. A romanse międzykulturowe to jest w ogóle głęboki krąg piekielny, gdzie infantylna główna bohaterka romantyzuje stereotypowe toksyczne zachowania "egzotycznego" Adonisa.
Hamlaghkem to romans międzykulturowy, historia młodziutkiej Polki i nielegalnego imigranta z Algierii. Nie miał prawa mi się spodobać. Tymczasem, już tytuł pierwszego rozdziału pozwolił mi sądzić, że książkę pokocham, a nastepujące po nim sceny i dialogi rodem z najlepszego okresu twórczości Joanny Chmielewskiej wywołały na moim licu pełen satysfakcji głupkowaty uśmieszek.
Później nadszedł czas na ten zapowiadany romans, który, o zgrozo, nie przeszkadzał mi wcale, stanowiąc naturalną osnowę dla multikulturowej tragikomedii obyczajowej. Wisielczy humor, cudne zabiegi stylistyczne i odpowiednio dawkowane absurdy łączą się tutaj z poważniejszymi, chwilami bardzo ciężkimi refleksjami. Tło stanowi Europa minionej epoki, wraz z budkami telefonicznymi i upiornie długimi podróżami autokarem.
Jedyny zgrzyt wywołała we mnie dynamika relacji między głównymi bohaterami, a właściwie charakter amanta. Nie zaliczam tego jednak na poczet wad książki, z dwóch powodów. Po pierwsze, z tego, co zrozumiałam, książka jest w dużej mierze oparta na prawdziwej historii - w tym wypadku należy dać jej kolejnego plusa za szczerość i autentyczność. Poza tym, bohaterką jest dwudziestoparolatka żyjąca w latach dziewięćdziesiątych - nie wypada oceniać jej czytelniczce znacznie dojrzalszej (żeby nie rzec wprost - starszej) żyjącej w zupełnie innej epoce. Trzeba również zaznaczyć, że o ile bohaterka sprawia wrażenie oczarowanej niektórymi apodyktycznymi zachowaniami swojego lubego, to już sama autorka, z perspektywy czasu, zdaje się lekko kpić z postawy młodszej, literackiej wersji siebie. A może to tylko moja nadinterpretacja.
Jakby nie było, ta książka to prawdziwa perełka. Fenomenalna językowo, przywołująca najlepsze tradycje polskiej literatury kobiecej, pełna literackiej swobody, smaczków dla koneserów, barwnych opisów miejsc i ludzkich emocji. Często bardzo skrajnych.
Zupełnie szczerze - jestem tą książką po prostu oczarowana.