Lubię sięgać po cykle, ale mimo to udaje mi się jakoś nie przywiązywać mocno do bohaterów literackich. Mam oczywiście jakiś ulubieńców, nie brakuje też takich, których nie lubię, ale za bardzo podobają mi się fabuły z ich udziałem, by zrezygnować z kontynuowania znajomości z nimi. Zresztą prawie mi się nie zdarza przerywać czytania serii, choć czasami tylko siłą przyzwyczajenia kupuję kolejne tomy.
"Gleba" to okazja do drugiego spotkania z Igą Ziemną. Po lekturze tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że ta charakterna podkomisarz podbiła moje zimne serce i z chęcią wypiłabym z nią wino na balkonie, choć wina nie piję i nie mam balkonu. Zachwyca mnie jej postawa wobec świata i to, że bezkompromisowo wyrobiła sobie pozycję w męskim świecie, poza pracą pozostając stuprocentową kobietą.
Mam wrażenie, że Gleba mówi na głos to, co wiele osób myśli, ale boi się werbalizować, pozwalając sobie na to ewentualnie w gronie zaufanych osób. Nic dziwnego, że o wiele lepiej czuła się w postępowej stolicy niż w małej miejscowości, do której ją zesłano. Tam rządzą konwenanse, układy, znajomości i ksiądz proboszcz, choć ten ostatni okazał się być mało stereotypowy, wykazując się inteligencją i tolerancją, o którą nikt go raczej nie podejrzewał. Fani humoru autora i walenia prosto z mostu będą na pewno zadowoleni.
Muszę przyznać też, że to chyba była moja ulubiona intryga kryminalna wymyślona przez Michała Śmielaka, a mam za sobą już sześć jego książek. Naprawdę totalnie nie spodziewałam się takiego zakończenia, choć okazało się ono do bólu logiczne. Sprawca nawet budził moją sympatię i kibicowałam mu na wielu płaszczyznach, więc tym bardziej jestem teraz trochę zła na siebie, że tak dałam się podejść i oszukać. Pociesza mnie to, że nie tylko ja.
"Gleba" to świetny, nieoczywisty kryminał, pełen zwrotów akcji i mocnych życiowych prawd, osnutych czarnym humorem. Michał Śmielak absolutnie nie zawodzi, a główna bohaterka rozwala system. Naprawdę mogłabym w kółko czytać tylko książki autora, są niepowtarzalne, choć łączą je te elementy, które w jego stylu uwielbiam.
Moje 10/10.