Historia przedstawiona nam przez autorkę mową wiązaną jest opowieścią o dalekich i egzotycznych rejsach przedsięwziętych przez dzielnego kapitana. Spotykamy go już na pierwszym obrazku, gdzie spoczywa w swobodnej pozie na baryłkach rumu, ze szklanką we wzniesionej dłoni. Sięgając do coraz to innej beczki, stary wilk morski snuje swoją opowieść, a czytelnikom oczy rosną ze zdziwienia. Bo przygody kapitana Pykpyka nie należą do codziennych. Podczas pobytu na Jamajce (gdzie butelkowany rum rośnie na drzewach) został porwany przez huragan i poniesiony przez niego przez ocean. Wylądowawszy na górze lodowej, przy pomocy ryby piły wystrugał z lodu statek, którym dopłynął szczęśliwie do Gdyni. Drugi rejs przyniósł jeszcze więcej zaskakujących przygód. Ot, choćby spotkanie z morskim kotem.
„Co, co? Że nie ma morskich kotów?
Są właśnie! Przysiąc jestem gotów!”
Są właśnie! Przysiąc jestem gotów!”