Dawno już nie czytałam tak propagandowej książki.
Autor przedstawia współczesną, globalną wersję „Władcy much”. Wybuch supernowej powoduje, że w ciągu roku umierają wszyscy dorośli, pozostają dzieci poniżej 13 roku życia. Nie następuje to jednak nagle, ale dorośli mają rok na przygotowanie dzieci do przejęcia zarządzaniem świata. Pierwsza część książki jest właśnie temu poświęcona. Niestety słuchałam i nie mogłam przekartkować. Wszystko jest przekazywane ustnie, jakby nie istniała inna możliwość pozostawienia swojej wiedzy dla dzieci. Pojawia się sztuczna inteligencja, tylko głównie wygłasza hasła propagandowe. Jak jest jej rola? Pojawia się i znika. Nareszcie dzieci pozostają same sobie. Dzieci zaczynają rządzić światem i zaczyna się część propagandowa. Mamy przedstawione dwa obrazy: dzieci chińskie i dzieci amerykańskie. Inne kraje są pokazane sporadycznie i też niezbyt korzystnie. Dzieci chcą się bawić i mamy porównanie w co chcą się bawić dzieci chińskie, a w co dzieci amerykańskie. Jak wygląda kraj i sposób rządzenia u dzieci chińskich, a u amerykańskich. Przyznaję się, pusty śmiech mnie ogarniał. Jak myślicie, które dzieci pragną podbić nowe terytoria i wymyślają globalną zabawę, która de facto jest zakamuflowaną wojną? Ostatnia globalna zabawa między dziećmi amerykańskimi, a chińskimi nie wiem czemu miała służyć. Najlepsze lata propagandy radzieckiej. Całość jest napisana w formie sprawozdania, opowieści historycznej przez to sucha i nużąca. Bohater...