Całkiem fajny pomysł na kryminalną intrygę. Jeszcze o takim nie czytałam. W ogóle jeszcze takiego "porąbanego" sprawcy nie spotkałam w moich czytelniczych wędrówkach. Równie mocno "porąbana", jest pani detektyw. I w sumie też jeszcze o takim detektywie nie czytałam. Byli już alkoholicy, ćpuny, hazardziści, a nawet seksoholicy, ale o takim skrzywieniu stróża prawa jeszcze nie czytałam. I wszystko byłoby oki, gdyby nie ta nieszczęsna szeroko rozumiana "psychologia", którą autor tak długo i tak skrzętnie okrasza, wątek kryminalny, że aż ten pod tą przyprawą całkowicie się rozmywa.
Wielu ostatnio spotykam autorów, którzy myślą, że im więcej "psychologii" w ich kryminałach, tym lepiej. Taki trend się narodził. Czytelnicy zaczęli swego czasu narzekać, na niepotrzebne hektolitry krwi i coraz wymyślniejsze sposoby mordowania, to teraz znowu pisarze wpychają tę "psychologię" w co drugie zdanie, co z czasem robi się zwyczajnie nudne i nużące. Te rozważania, dywagacje, traumy z dzieciństwa, te niemal poetyckie rozkminy moralne, etyczne i te z rodzaju "co by było gdyby", powtórki itd.
Ech, naprawdę, nie można już pisać normalnych kryminałów, gdzie po prostu clou całej sprawy byłoby wykrycie mordercy i droga, jaka do tego wykrycia prowadziła, a nie pokrzywione życia śledczych?? A przynajmniej te skrzywienia pokazane z umiarem, a nie wyłażące jako wątki główne? Nie od dziś wiadomo, że "Co za dużo, to nie zdrowo" Tak więc ode mnie ocena tylko "dobra", a mogło być tak ...