„Życie wydaje się zbyt krótkie, by spędzać je na pielęgnowaniu nienawiści i zapamiętywaniu krzywd.”
Ja pozostaję pod urokiem tej historii od wielu lat, gdy po raz pierwszy ją poznałam, więc teraz byłam ciekawa moich wrażeń podczas czytania kolejnego jej wznowienia. Śledząc losy Jane Eyre zastanawiałam się nad fenomenem tej powieści, która znacząco odbiega swoim klimatem od współczesnych romansów. Fascynująca dla mnie była narracja pierwszoosobowa, wnikająca nie tylko w umysł Jare Eyre, ale też jej duszę. Razem z nią odczuwamy jej gniew, strach, wewnętrzne dialogi i każdą inną emocję. Autorka miała niezwykły dar opisywania piękna krajobrazu, budowania nastroju grozy, niebezpieczeństwa i tajemnicy tak, że dosłownie czułam ciarki na plecach, bo i tego rodzaju epizody są w tej fabule.
Dzisiejsze romanse, zwłaszcza z wątkami erotycznymi przyzwyczaiły nas do gwałtownych, często brutalnych uczuć, pisanych wprost, bez zahamowań, fabuły pełnych wydarzeń z nagłymi zwrotami akcji, w których aż kipi od pożądania i namiętności. Tymczasem Pani Charlotte używa bardzo eleganckiego stylu pisania, opisując kolejne zdarzenia, które pozornie toczą się spokojnie, ale naładowane są ogromem emocji, poczucia zagrożenia czy odpowiedniej atmosfery, charakterystycznej dla tamtych czasów. Wszelkie emocje, nastroje jak i opisy miejsc są nakreślone bardzo sugestywnie działając na wyobraźnie tak, że nie ma problemu z wniknięciem w dziejącą się sytuację.
Autorka daje nam pocz...