To dwie jakby przeplatające się ze sobą opowieści. Pierwszą stanowią szkolne i morskie przeżycia ucznia Szkoły Morskiej w Tczewie opisane w jego listach do rodziców. Drugą opowieści jego stryjecznej wnuczki o tropieniu losów ich autora. Obie opowieści to materiał na niejeden film. Zarówno dokumentalny jak i fabularny, bo prawdziwe historie pisze przecież życie.
Szkoła Morska w Tczewie, której tradycji spadkobiercą jest Szkoła Morska w Gdyni to swoistego rodzaju miejsce. Historia polskiej marynarki określiła je mianem kolebki nawigatorów. Wiele książek poświęcił jej Karol Olgierd Borhardt, którego najsłynniejsza książka „Znaczy kapitan” była wznawiana kilkanaście razy. W czasach gdy Szkoła Morska mieściła się w Tczewie jej uczniowie wypływając w rejsy stawali się ambasadorami Polski w obcych krajach. Przywozili tam zalążek polskiej kultury. Dawali na statku koncerty, o których szeroko rozpisywała się światowa prasa. To jak w latach dwudziestych odbierany był polski marynarz można wyczytać z kart tej książki.
Zbigniew Piekarski- autor listów- to chłopak wesoły, dowcipny i bardzo wrażliwy. Jego listy, w których opisuje codzienne życie w szkole, podróże na Lwowie. Czyta się jednym tchem. Także dlatego, że nie brak w nich opisywanych postaci znanych z książek Borhardta. Całość wzbogacona została fragmentami jego drobnej twórczości literackiej pokazującej właśnie te cechy charakteru.
Małgorzata Karolina Piekarska – stryjeczna wnuczka Zbigniewa odkryła też przed czytelnikami, oraz przed sama sobą, tragiczną historię jego śmierci. Czy śmierć kolejnych członków jej rodziny to jakaś klątwa? Czy ciąży również nad nią? A może publikując te informacje zdejmie z siebie jej ciężar?