Tylko gdy przełamiesz lęk, zaczniesz czerpać z życia pełnymi garściami
Nadina boi się wody. Boi się wysokości. A w zasadzie boi się żyć. A dokładniej, boi się żyć naprawdę. Bo żyć przecież żyje, ale co to za życie, w bezpiecznej złotej klatce, którą sama sobie stworzyła? Stara się być idealną matka i żona, ale gdzie w tym wszystkim jest dbanie o samą siebie?
Przez wybuch wulkanu na Islandii niebo dla samolotów zostaje zamknięte, co powoduje wiele zmian w życiu Nadine. Zaprzyjaźnią się z pracownicą lotniska, odkrywa zdradę męża, zaczyna powoli odnajdywać się w nowej rzeczywistości, podejmować coraz to odważniejsze decyzję, a nawet pokonywać swój strach.
Ta książka ma świetne przesłanie, że prawdziwe życie zaczyna się wtedy, gdy stawiamy czoła swoim lękom. Niby powtarza się to często i wszędzie dookoła, ale czy bierzemy to sobie do serca? To jedna z tych lekcji, które musimy usłyszeć chciwy i sto razy, bule do skutku. Bo lęki nas ograniczają i warto je przezwyciężać.
Widzimy tu jak przypadkowe zdarzenia mogą zmieniać życie, jak wszystko szybko się zmienia. Nowe sytuację i miejsca potrafią być przerażające, tak samo jak mierze się ze swoimi lękami, ale gdy już się to zrobi, jest o wiele lepiej, w końcu można czuć się wolnym i szczęśliwym.
Za to przesłanie i ukazanie zmagań Nadine ta książka ma wielki plus. Poza tym jest lekka i ciekawa.