Piotr Nejman to najpopularniejszy pisarz kryminałów. Lena to jego sporo młodsza dziewczyna. Tobiasz to jego nowy asystent.
Stary pensjonat gdzie rządzi Nina, przyjaciółka, powierniczka, największa fanka i cicha wspólniczka, to jest główne miejsce akcji tego thrillera.
W to dziwne miejsce na odludziu bohaterowie przyjechali na kilka dni, by Piotr mógł popracować nad książką. Już pierwszej nocy Lena znalazła na schodach poranioną i pijaną nastolatkę z pobliskiego ośrodka.
A potem, na bagnach, odnalezioną ją martwą, bez dłoni.
Zostali tu uziemieni zaistniałą sytuacją. I musieli się w tym odnaleźć oraz wykorzystać dany im czas. Policja prowadziła śledztwo a makabra nie miała końca. Morderca bawił się ze wszystkimi w okrutny sposób.
Piotr to niezwykle irytująca osoba. Narcyz i egoista. A, że ma dużo pieniędzy, to może kupić to, co chce. A, że chce rzeczy ... (no nie, nie zdradzę). Faktem jest to, że jest mocno pokręcony, co sam tłumaczy duszą artysty. Ma popleczniczkę w osobie Niny oraz zapatrzoną w niego Lenę, którą z kolei urabia jak chce, manipuluje (do czasu). Swojego asystenta też próbuje, na różne sposoby, najczęściej finansowe. Kontrola całkowita to jego domena. Ale potrafi się wymknąć...
Złowieszczo. Podejrzana atmosfera i napięcie towarzyszyło mi od samego początku czytania i rosło z każdą stroną. Dziwne zachowanie Niny dodatkowo to potęgowało. Lena również grała, by nikt nie zorientował się jaka naprawdę jest i jaki ma plan. A miała.
Każdy dokładał swoją cegiełkę. Mieszkańcy, robotnicy, ksiądz, szaman, policja.
Czarcie Oko i otaczający je las emanowały złem. A gdy karty zostały odkryte ... zostałam zaskoczona osobą mordercy psychopaty i jego motywami. Bo tu nic nie było tym, czym się zdawało być.
Rewelacyjnie rozegrany thriller. Nie tylko Piotr zręcznie tu manipulował. Autorka również. Brawo.