Podróż na Marduka ?? Serio ???
Nie przeczę, że szukałam sobie na letni czas, w te trudne do zniesienia upały, jakiejś lekkiej i przyjemnej w czytaniu lektury. A dostałam taki stek bzdurnych idiotyzmów, że już żałuję, że straciłam czas na tę książkę.
Oto główna bohaterka, Klara pracownica biurowa z aspiracjami nauczycielskimi, w długoletnim związku z korpoludkiem dostaje szansę zadebiutowania w małej szkole w niejakich Goślicach. Pełna sloganów i górnolotnych wywodów serwowanych w rozmowie z narzeczonym, przeforsowuje swoją rację, czyli mówiąc krótko, stawia na swoim i wyjeżdża do Goślic. Mimo wyraźnej niechęci swojego chłopaka. Ale przecież trzeba spełniać swoje marzenia, prawda?
Klara więc rozpoczyna pracę w małomiasteczkowej szkole i... znajduje tytułowe dziecko w walizce i co dalej zapytacie, ano nasza nauczycielka włóczy się po łąkach, wpada w jakieś bajorka i... zdradza swojego chłopaka, jednocześnie czepiając się go, bo nie zadzwonił, bo nie przyjechał, bo tamto i siamto. Klara to zwykła zdzira, histeryczka, która mówi; "Nie wiem, dlaczego zdradzam chłopaka, który jest miłością mojego życia. " Ta dam !! A może wy to wiecie ?? W ogóle nasza "nauczycielka" zachowuje się jak małolata z okresem, a nie jak ktoś, kto ma być jakimś wzorem, ktoś, kto czegoś te dzieciaki miałby nauczyć. Bez kitu, pomyślałam sobie w pewnym momencie "Boże chroń nasze dzieciaki przed takimi nauczycielami"
Zapytacie zapewne, co z tym dzieckiem z walizki? Ano ...