Bywa, że jakaś książka bardzo długo chodzi Wam po głowie i nie wiecie czy ją przeczytać?
"Dzieci krwi i kości" swoją premierę miały rok temu. Przeczytałam masę opinii i miałam wątpliwości czy po nią sięgnąć. Kiedy Wydawnictwo Dolnośląskie wspomniało mi o ekranizacji stwierdziłam, że jednak chcę poznać losy Oriszy.
I to była bardzo dobra decyzja. "Dzieci krwi i kości" to wciągająca fantastyczna młodzieżówka zawierająca w sobie afrykańskie wierzenia. Na początku książki są przedstawione klany magów oraz opiekunowie-bogowie. Jest też piękna mapa!
To historia młodych ludzi, którzy chcą uwolnić się spod despotycznego władcy, chcą uwolnić magię, którą brutalnie odebrano. Przemoc, poddaństwo, wyzysk, wola przeżycia i walki, moc wiary w bóstwa i zaufanie oraz niegasnąca iskierka nadziei.
Fabułę poznajemy z punktu widzenia 3 postaci - odmiennych pod każdym względem, jednak coś je łączy. Świadomie czy nie, podejmują wspólną walkę o lepszą Oriszę. Nie raz zaskakują, czasem zawodzą, ale dążą do celu. Nie wszystko idzie zgodnie z planem, wróg depcze po piętach. Akcja nie zwalnia nawet na sekundę.
Samo zakończenie, wow. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. Muszę przeczytać 2 tom, bo wyczuwam spore zamieszanie u Oriszan.
Książkę polecam każdemu, kto lubi elementy mitologiczne, różnobarwnych bohaterów, dynamiczną akcję, walkę z czasem i potężnym wrogiem.
...