Oj bardzo szybko ją przeczytałam z uwagi na duży druk i wciągającą historię. Opowieść jest o młodej kobiecie, która musiała zmienić swoje imię i nazwisko. Była świadkiem koronnym i teraz musi żyć w ukryciu. Opowieść praktycznie zaczyna się od razu. Widzimy, że zależy jej aby jak najszybciej dostać się na komisariat policji, gdyż czuje się zagrożona. Pomiędzy tym wszystkim wspomina nam pewnego mężczyznę, który z opisu był naprawdę czuły i opiekuńczy, tylko coś się zmieniło. Tutaj wyczułam, że opowieść ma drugie dno, gdyż ten mężczyzna nagle zniknął. Ona uważa, że tylko ją wykorzystał, ale czy tak było naprawdę? W momencie, kiedy przydzielony zostaje jej policjant, który ma ją bronić, ona zaczyna się na niego napalać. Nie polubiłam jej ochroniarza, gdyż był bardzo obcesowy, lubił rządzić i rozkazywać. Nawet, kiedy poddawał się chwili i doszło do zbliżeń, których wcześniej nie chciał, to później jego zachowanie bywało gburowate. Zupełnie jakby dwie osoby w nim siedziały, bądź autorka nie mogła się zdecydować w jakiej wersji bardziej go woli. Ona też niby myślała o tym policjancie, ale gdzieś tam porównywała go do tego pierwszego mężczyzny. Tym sposobem czuje się, że on powróci. Kiedy już nawet czytamy o tym, że ponownie wkracza na karty powieści, ona zaczyna się go obawiać. Wydaje jej się, że chodzi o zemstę, ale czy tak jest naprawdę? Powiem wam tak szczerze, że żadnego z nich nie polubiłam, gdyż mieli się za wyższych od wszystkich i ich rządy miały być widoczne. Jednak ja...