❄𝘙𝘦𝘤𝘦𝘯𝘻𝘫𝘢 ❄
"Don" to, jak można się domyślić, romans mafijny, a zarazem debiut Moniki Madej, który zapowiadał się naprawdę obiecująco! A co z tego wyszło? 😊 Zapraszam na recenzję!
Rosa Provenzano po raz pierwszy spotyka Tommasa w klubie, ale dopiero po przeprowadzce do Włoch pozna go bliżej. To właśnie tam Coletti porwie ją sprzed szpitala, aby pomogła jego bratu.
Czas spędzony w rezydencji rodziny mafijnej okaże się nie taki zły, jak mogłaby przypuszczać. Wkrótce zaprzyjaźni się z bliskimi Tommasa, a także z nim. Jednak sprawy nieco się skomplikują i nikt już nie będzie całkiem bezpieczny...
Ehh, ta książka miała naprawdę duży potencjał, ale coś nie do końca wyszło.
Zacznę od głównej bohaterki, która miała być silna, charyzmatyczna i odważna, ale tak naprawdę była mocna tylko w gębie. Dosłownie, jej charakter był po prostu opisany i czytelnik musiał uwierzyć na słowo, jaka to ona jest super. Oprócz tego, nie rozumiem jej atakowania wszystkich. Jasne, fajnie, że umie się bronić, ale ona wręcz napadała na ludzi bez powodu. Ktoś chce z nią zatańczyć? Złamany nos. Ktoś wpadł na nią w parku i chciał przeprosić? Kolejny złamany nos. To było dziwne.
Ilość opisów niestety psuje rytm książki, autorka zbyt dokładnie omawia ubiór bohaterów czy wystrój domu, zamiast skupić się na akcji.
Jednak to wszystko dałoby się wybaczyć, w końcu to debiut i rzeczy do wypracowania, ale ostatecznie załamała mnie ilość bł...