Wymarzone ferie Erika Voglera nie dochodzą do skutku. Zwiedzanie Nowego Yorku zmieniło się w wizytę u babci. Dla kogoś takiego jak Erik, ułożonego, perfekcyjnego, nieciepiącego zmian, jest to cios w samo serce. Bohater nie spodziewa się, że dziwne zjawiska, których jest świadkiem w domu babci, wciągną go w serię niewyjaśnionych morderstw.
Napędzona dobrymi opiniami, postanowiłam rozpocząć przygodę z serią o Eriku Voglerze, młodzieżową serią detektywistyczną. Sam Erik to postać bardzo wyrazista, o specyficznym charakterze (myślę, że nie każdy będzie pałał do niego sympatią). W pierwszej części musi stanąć do walki z własnymi lękami, by podjąć próbę rozwikłania zagadki tajemniczych morderstw. Ja polubiłam Erika za jego odwagę i logiczne myślenie. Cała książka była dla mnie bardzo przyjemną lekturą i naprawdę dobrze się przy niej bawiłam. Wciągnęła mnie od pierwszych stron i ciekawiła do samego końca. Nie przeszkadzało mi nawet, że niektóre sytuacje wychodziły poza szeroko rozumiany realizm. To przecież książka młodzieżowa, tu nie wszystko musi być prawdziwe! Takie elementy sprawiły, że książka nabrała odpowiedniego smaczku. Nie sposób było się od niej oderwać, a lekkie pióro autorki pozwoliło z łatwością przepłynąć przez całą opowieść, by poskładać wszystkie elementy układanki w jedną całość. Intryga wokół serii morderstw została świetnie zbudowana, nie zawsze byłam w stanie przewidzieć, co się za moment wydarzy. Czekało tu na mnie sporo zaskakujących zwrotó...