Ojciec Erika wraz z babcią postanawiają wybrać się na narty. Młody Vogler już nie może doczekać się upragnionego świętego spokoju w samotności! Jednak, jak bywa w życiu tego chłopca - wszystko musi się paskudnie skomplikować...
Erik odbiera niespodziewany telefon z Irlandii i tym sposobem dowiaduje się, że jego ukochany wuj Leonard nie żyje. Tymczasem na stoku narciarskim dochodzi do nieprzyjemnego wypadku. Z racji tego, że ojciec i babcia Erika muszą zostać w szpitalu, chłopak wyrusza do zamku Misty Abbey reprezentować rodzinę Voglerów na pogrzebie. Ale czy sam? Otóż nie! Na lotnisku zjawia się nikt inny jak znienawidzony przez Erika a uwielbiany przez jego babcię - Albert Zimmer, we własnej osobie!
Niespodziewana śmierć wujka budzi w chłopaku pewne podejrzenia. Czy aby na pewno był to nieszczęśliwy wypadek?
Wielki zamek... służba, która ewidentnie coś ukrywa... i duchy!
Czy i tym razem, chłopcy rozwiążą zagadkę?
Kolejna z przygód Erika skradła moje serce!
Już od pierwszych stron możemy się przekonać, że czeka nas coś niesamowitego, bowiem książka zaczyna się w momencie, gdy Erik i Albert znajdują się w poważnych tarapatach. Tak więc chęć odkrycia, jak do tego doszło jest ogromna. Z trzech przeczytanych części, ta zrobiła na mnie największe wrażenie, a cała intryga bardzo zaciekawiła.
Duet - Erik i Albert - jak zawsze w formie, czyli nie znoszą się podobnie jak w poprzednich częściach...