Po rozwiązaniu zagadki Białego Króla przyszła pora na zasłużony odpoczynek w luksusowym uzdrowisku. Erik nie spodziewa się, że los przygotował dla niego kolejną niespodziankę. Jedna z zachcianek młodego detektywa postawi go w nieodpowiednim miejscu, o nieodpowiednim czasie, by po raz kolejny wplątać go w kryminalną zagadkę. Czy bycie świadkiem zabójstwa sprowadzi na Erika niebezpieczeństwo?
Kolejna część przygód Erika Voglera i kolejna perfekcyjnie zbudowana intryga! Fabuła podobała mi się nawet bardziej niż w 'Zbrodniach Białego Króla'. Sama historia wzbudza ogromne zainteresowanie, ciekawość, a momentami również niepokojące napięcie. Tym razem Erikowi towarzyszy Albert, którego poznał w trakcie pobytu u babci. Relacja tej dwójki od samego początku nie była prosta, a na kartach 'Śmierci w kurorcie' obserwujemy, jak się rozwija. Zabrakło mi tutaj odważnego Erika, którego tak polubiłam w pierwszej części i mam wrażenie, że gdyby nie Albert, zagadka kryminalna mogłaby nigdy nie zostać rozwiązana. Zaserwowana dawka humoru utrzymała książkę w lekkim tonie, dzięki czemu i tę część pochłonęłam w zaledwie jedno popołudnie. Nie zabrakło również zaskakującego zakończenia. No i babcia Vogler... Ta kobieta zadziwia mnie na każdym kroku i wzbudza ogromną sympatię. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że seria o młodym detektywie skradła moje serce i niecierpliwie czekam na możliwość przeczytania kolejnej części. Polecam! Zdecydowanie polecam! Warto poświęcić każdą minutę, aby ...