Rzeczywistość bywa nierzadko bardziej fantastyczna od najśmielszej fantazji. Jeszcze raz - jak w moich dawnych książkach - nasuwa się pytanie o boga albo o bogów, którzy działali na Ziemi przed tysiącami lat. Jestem człowiekiem wierzącym, modlę się codziennie, moja wiara zaczyna się już od chwili stworzenia Wszechświata. Mój obraz Boga to wyobrażenie istoty nieskończonej, wszechobecnej, ponadczasowej i wszechmocnej, która do krążenia po orbicie wokółziemskiej i lądowania na Ziemi nie potrzebuje wcale pojazdów - hałasujących, wzbijających tumany kurzu, plujących ogniem, a do tego stanowiących zagrożenie dla życia ludzkiego. [...] Niezależnie od wspaniałego Ducha Stworzenia - jak określam Boga - przed tysiącami lat na Ziemi działały istoty, które ludzie uważali za bogów. Wyjaśnienia psychologiczne, jak choćby takie, że nasi ciemni przodkowie czcili jako bogów siły przyrody, trzeba było już dawno oddać na makulaturę, kiedy okazało się, że starożytni bogowie mówili, wydawali polecenia i przekazywali ludziom wiedzę astronomiczną bądź techniczną, o jakiej przed tysiącami lat mieszkańcy naszej planety nie mieli zielonego pojęcia